Kaniony III: Bryce Canyon i Zebra Canyon
Wspólne zwiedzanie rejonu kanionów zaczęliśmy od Kanionu Bryce. Od wielu osób słyszeliśmy że jest on najładniejszy, tak więc (choć byliśmy już wcześniej w pobliżu) postanowiliśmy zobaczyć go wspólnie z dziewczynami. Wybraliśmy trasę łączącą możliwie najciekawsze miejsca i ruszyliśmy w drogę. I co tu dużo mówić: kolorowe skalne iglice faktycznie robią super wrażenie i chyba nie mogą się nie podobać. Do tego wąskie przejścia, wymyślne formacje o najróżniejszych kształtach oraz głazy przeczące grawitacji. Urody dodaje także zieleń fajnie kontrastująca z kolorem skał. Po prostu bajka.
Po takim spacerze, choć było już stosunkowo późno, postanowiliśmy raz jeszcze spróbować trafić do Kanionu Zebry. Tym razem byliśmy przygotowani – wiedzieliśmy gdzie zaczyna się szlak, mieliśmy koordynaty GPS, tak więc znalezienie kanionu nie było trudne. Sama trasa prowadziła wśród urokliwych formacji skalnych i bardzo się nam podobała. Gdy doszliśmy do „wejścia” do kanionu zrobiło się jeszcze ciekawiej: okazało się że stoi tam woda, tak więc jedynie Maciej poszedł w butach, a damska część ekipy postanowiła pójść na boso, by móc potem wrócić „na sucho”. Bardzo szybko okazało się jednak, że zdjęcie butów nie wystarczy- woda była na tyle głęboka że trzeba było zdjąć także spodnie. Szliśmy więc w wodzie sięgającej bioder wśród zwężających się ścian kanionu. W końcu doszliśmy do miejsca na tyle wąskiego, że nie było możliwości by przejść z Kubą w nosidełku czy w ogóle z plecakami. Tak więc Mama, jako dobra Babcia, poświęciła się i została z Kubą i sprzętem, a my we trójkę poszliśmy dalej. Kanion momentami był na dole na tyle wąski, że nie dało się iść normalnie, lecz trzeba było stosować metodę „krzesełkową” (pupa na jednej stronie kanionu, nogi na drugiej) lub metodę „na pająka” (patrz zdjęcia.. :)). Za to faktura skał i jej kolory były wprost niesamowite. W końcu doszliśmy jednak do uskoku skalnego, na który wdrapał się już tylko Maciej, za którym było małe jeziorko i kanion się rozszerzał. Był to znak, by wracać, zwłaszcza że Mama czekała stojąc w zimnej wodzie. Niezależnie od mokrych majtek i powrotu po ciemku, wszyscy byliśmy równie zachwyceni wycieczką.
Następnego dnia przejechaliśmy widokową trasę Burr Trail i zahaczyliśmy o południową część Parku Capitol Reef, gdzie (dla odmiany :)) podziwiać mogliśmy najróżniejsze formacje skalne, w tym sławny fałd Waterpocket. Później musieliśmy już sprawnie zmierzać do Parku Canyonlands, by po raz kolejny sprawdzić możliwości terenowe naszej Toyki. Ale o tym już w kolejnej relacji…
mmmmmmmmmmm… bajka! rozmarzenie totalne. Wasz blog to cudne schronienie przed szarugą otaczającej, smutnej jesieni… Dzieki!
Pięknie, widać rękę I Architekta .an
Też tak chcę.Widoki cudowne i robią wrażenie.Ciągle mi mało i czekam na więcej.Podziwiam Was a najbardziej małego Kubę,jak widać humor mu dopisuje i nie widać zmęczenia ciągle uśmiechnięty.Pozdrawiam
„Urody dodaje także zieleń fajnie kontrastująca z kolorem skał” – Agata i Ola w zielonych bluzkach też sie pięknie kontrastują ze skałami:) Skąd wiedziały jak się ubrać?
Hej, hej, ale odważna ekipa i wysportowane laski 🙂 na szczęcie bez piwnych brzuszków.
Piękne miejsca, robią wrażenie nierealnych. fajnie że mozecie tego wszystkiego dotykać na żywo.Agatko wyobrażam sobie ściany w twoim pokoju po powrocie – wytapetowane tymi zdjeciami 🙂
Gorące uściski z zimnej Polski
hej hej
i jak tamsciany po powrocie ?
podeslijcie jakas fotke
pozdro
amj
Piękne zdjęcia! 🙂
No właśnie! Skąd wiedziały, jak się ubrać 😉 a Mama Górska też pod kolor ma plecak. Wróbelku – oni są po prostu PRZYGOTOWANI 😀 I nie ma to jak krakersy z Polandii 😉
Uściski
Brysiu – ale ty jestes spostrzegawcza 🙂 Szok 🙂
Dlatego codziennie rano starannie wybieramy garderobe 🙂
pozdro
amj
We are enjoying following your travels. We also loved Bryce, take care and safe travels
hi
nice hearing from you !
cheers
amj
No, wreszcie – dobrze jest zobaczyć, że inni też się gimnastykują i to w jakim otoczeniu. W pełni wczuwamy się w sytuację Mamy Uli – przecież ktoś musi zostać z Kubusiem !!! (dzięki, Kuba, że jesteś). A przecie nam żal, że nie widać tu Mamy na ścianie… (Wy wiecie, na jaką to melodię). Naprawdę jesteśmy poruszeni i tym mocniej pozdrawiamy. Buziaki…
Czy Wy w tych kanionach ciągle szukacie aparatu ??
POZDRAWIAM
Heej
sukcs !
analezlismy!
teraz sie powinno udac jakies zdjecie powiesic 🙂
pozdrawiamy serdecznie
amj